Ten post to nieco odgrzewany kotlet, ale zasługuje na umieszczenie na blogu. Na przełomie stycznia i lutego 2008 odbyliśmy z Marta nieco opóźnioną podróż poślubną. Planowaliśmy lecieć do Kenii jednak zamieszki które trwały tam w tym czasie zmieniły kierunek naszej wyprawy. W ten oto sposób trafiliśmy do Wenezueli. Po dwunastu godzinach lotu (w tym godzina…
Ale się rozpisałeś!! 🙂 Super zdjęcia! Najbardziej podoba mi się Grand Sabana.
Zdjęcia takie sobie to tekstem chciałem nadrobić 🙂
Ogląda i czyta się tego posta jak dobry przewodnik :). Zazdrościmy takiej podróży poslubnej! 🙂